Wedding plannerka wychodzi za mąż!

Jak wyglądał najważniejszy ślub w życiu wedding plannerki z dwóch perspektyw – panny młodej oraz głównej koordynatorki? Sprawdź!

 

 

Karina Ciosk (dotychczas znana pod nazwiskiem Komorowska), założycielkaPerfect Moments, wyszła za Norberta 6 czerwca 2015 roku. W organizacji tego ślubu i wesela pomagała kielecka konsultantka ślubna Kaja Wojtasińska. Teraz, gdy emocje już opadły, nadszedł czas podsumowania i obie Panie spotkały się, aby porozmawiać o tym niezwykłym dniu.

Jak wyglądał najważniejszy ślub w życiu wedding plannerki z dwóch perspektyw – panny młodej oraz głównej koordynatorki?

 

 


Karina: Typowa panna młoda bardzo denerwuje się przygotowaniami do ślubu, ja na szczęście nie – niejedno przyjęcie już przygotowałam. Za to stres związany z samą ceremonią odczuwałam chyba dużo mocniej, w końcu nie co dzień wychodzi się za najwspanialszego człowieka na świecie! 


Kaja: Oj, nawet typowa panna młoda może ograniczyć stresy w związku z przygotowaniami – zatrudniając wedding plannerkę! Ale to zadanie było dla mnie czymś nowym, bo miałam podwójne wyzwanie: sprostać oczekiwaniom nie tylko pary młodej, ale także szefowej.


Karina: Na szczęście ja od samego początku wiedziałam czego chcę, bez zastanowienia miałam przed oczami wizję swojego ślubu i przyjęcia. Oczywistym wyborem był zespół 5 Nad Ranem, którego jestem managerem. Znam też DJów, fotografów i innych podwykonawców, dlatego wiem, czyja praca najbardziej pasuje do mnie i mojego męża.

 

 

 


Kaja: Rzeczywiście w większości prac tylko Ci pomagałam. Właściwie byłam niezbędna dopiero w ostatnich chwilach: zgrałam już wszystko z podwykonawcami, tak abyś mogła odpocząć i zająć się duchowym przeżyciem tego wyjątkowego dnia, nie obawiając się czy tort dojedzie z Krakowa, czy wszystko jest gotowe na czas.


Karina: Doświadczenie w pracy wedding plannerki i niezliczona ilość tego typu przyjęć, które przygotowałyśmy, bardzo pomagają. Napatrzyłam się na wiele różnych dekoracji, aranżacji, kolorów… dlatego  od razu wiedziałam, że wykorzystam w dekoracjach piwonie.

 

 

 


Kaja: Strzałem w dziesiątkę było wykorzystanie sezonowych piwonii, połączenia pudrowego różu, szarości i złota. Warto dodać, że złoto to w ogóle trend na 2016 rok oraz że coraz popularniejsze stają się suknie ślubne nie tylko w odcieniach bieli. 


Karina: O, moja sukienka była idealna i nadała klimat całej imprezie! Całkowicie nowoczesna: krótka, o kroju bombki, bladoróżowa ze złotym paskiem. Właściwie potem już wszystko dopasowywałyśmy pod sukienkę.

 

 

 


Kaja: Mi nie pozostało nic więcej, jak spiąć w jedną piękną stylizację Twoje wyobrażenie, dekoracje, kwiaty, kolorystykę. Wszystko ze sobą współgrało, od papeterii ślubnej, poprzez dekoracje, aż po Wasze stroje. Pomimo że byłam przy większości spotkań z podwykonawcami i koordynowałam ich prace – niełatwo było przekazać im cały Twój zamysł. Pod koniec miałam wrażenie, że doba jest za krótka, ale było warto! Sama sobie sprawiłaś najlepszy prezent, bo miałaś konsultantki, które dopilnowały wszystkiego. 


Karina: Ooo, tak! Wasza praca była nieoceniona i absolutnie konieczna. Dzięki Wam ja i mój mąż mogliśmy się bawić, rozmawiać z gośćmi, być po prostu wyluzowani. Tego dnia nie mieliśmy nic na głowie, żadnych zmartwień. Po prostu najszczęśliwszy dzień w naszym życiu!

 

 

 


Kaja: Znam historię Waszej znajomości od samego początku. Niesamowicie się wzruszyłam, patrząc jak ślubujecie sobie miłość…jak na siebie patrzycie…


Karina: Wierz mi Kaju – ja wzruszałam się bardziej! Sama ceremonia to było ogromne szczęście i emocje nie do opisania. Wokoło rodzina, znajomi – wszyscy, którzy Ci dobrze życzą. Same serdeczne twarze, mnóstwo uśmiechów. Mimo stresu było cudownie, a duża w tym zasługa urzędnika, który żartami i humorem rozładowywał atmosferę.

 

 

 


Kaja: A po chwilach wzruszeń przyszedł czas na fantastyczną imprezę w stylu miejskim. Kameralne wesele w samym sercu miasta – po prostu bajka! Niesamowite oświetlenie, specjalnie dobrane menu, przepyszne kawy, drinki i wina. Wykorzystałyśmy wszystkie modne i ciekawe atrakcje: była fotobudka, byli barmani i bariści, zespół na żywo, znany wokalista w duecie z DJem, tematyczne stoły z daniami kuchni wiejskiej, śródziemnomorskiej, azjatyckiej i włoskiej, oczywiście również bufet słodki.


Karina: Nic nie zostawiłyśmy przypadkowi, a wszyscy bawili się wyśmienicie! Totalny chillout, goście mogli jeść lub tańczyć w dowolnym momencie, nie było żadnych ram ani granic. Utwory dobrane skrupulatnie do konkretnych momentów ceremonii i wesela, muzyka jazzowa specjalnie dla mojego taty, wzruszające wystąpienia mojej mamy i siostry Norberta… Nasz pierwszy taniec do „To love somebody”… Chociaż układu w ogóle nie ćwiczyliśmy – taniec był po prostu niesamowity, emocjonalny, najlepszy! Oboje uwielbiamy ten utwór, więc patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a cały świat przestał istnieć… No i nie zapominajmy o niespodziance, którą mi sprawiliście w małej zmowie z Anią i Sylwkiem!

 

 

 


Kaja: Piękna historia, jak Twoi klienci stali się Twoimi przyjaciółmi, a w przypadku Ani można nawet powiedzieć, że jesteście bratnimi duszami.


Karina: Tak, to Ania i Sylwek pokazali mi, że na prawdziwą i idealną miłość warto czekać. A potem spotkałam Norberta i… miłość od pierwszego wejrzenia, która przywiodła nas do urzędu stanu cywilnego.


Kaja: Wszystko było idealnie przygotowane, ale chciałam przygotować dla Was niespodziankę – więc szukałam elementu, który byłby dla Was miłym zaskoczeniem. Ania pod wpływem emocji kupiła bilety lotnicze zaledwie na kilka dni przed ślubem! Załatwiłam wszystko w ekspresowym tempie: fryzjera i makijaż dla Ani, miejsca w lokalu, informacje dla podwykonawców. Wszyscy wiedzieli, tylko nie Wy! W dniu ślubu pojechałam z Anią i Sylwkiem do urzędu, gdzie w konspiracji weszli tylnymi drzwiami na uroczystość ślubną, pod koniec wyszli i pojechali na miejsce wesela. Tam czekali w ukryciu z drugą konsultantką.


Karina: Tak, a po oficjalnej części czyli przywitaniu przez nas naszych gości, prowadzący puścił tango i zapytał czy rozpoznaję ten utwór. Był to pierwszy taniec z wesela Ani i Sylwka… i wtedy oni weszli do sali! To była niespodzianka!

 

 

 


Kaja: Pewnie chciałabyś to powtórzyć jeszcze nie raz – to co, kolejny ślub?


Karina: Męża na pewno nie zmienię, ślub i wesele były także idealne. Ale przeżyć to znów? Świetny pomysł! Taki fantastyczny dzień mogłabym mieć przynajmniej raz do roku, a przecież jako Perfect Moments mamy już niemałe doświadczenie w organizowaniu rocznic.

 

 

 


Kaja: Nie tylko rocznic – za kilka lat możemy wyprawić Ci fantastyczną 40-tkę, a może wcześniej jeszcze… baby shower? A później urodzinki dziecka, 10-lecie ślubu, a może w związku z rocznicą odnowienie przyrzeczeń i ceremonia humanistyczna?


Karina: Możemy zorganizować dowolną uroczystość i zawsze będzie idealnie. Zwłaszcza w dniu ślubu warto spełniać swoje marzenia i mieć pewność, że będzie to najwspanialszy dzień w życiu. Urzeczywistniłyśmy moje najpiękniejsze sny… i było to warte wszystkich skarbów świata.

 

 

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Ta witryna używa plików cookie do celów funkcjonalnych oraz statystycznych. Potwierdź zapoznanie się z komunikatem i nie pokazuj go więcej. Potwierdź